08 października 2015, 23:00
Wow!!! Dziś jakiś taki dziwny dzień/noc... Współlokator wrócił wcześnie z pracy, posiedział ze mną i małym. Było fajnie, wesoło, śmiesznie. Potem przyjechali dziadki. Mały oczywiście nie chciał z nimi iść na dwór. W końcu jakoś dał się namówić. Nagle moja mama ni z tego ni z owego spytała się czy mogą go zabrać na noc... Nie bardzo chciałam bo jakoś tak ostatnio boję się z nim rozstawać. Potrzebuję go. Czuję się przy nim bezpiecznie, szczególnie w nocy kiedy jesteśmy sami...
W końcu się zgodziłam... z trudem... Mały jest na takim etapie, że wszystko na "nie", więc nawet nie dał mi buziaka :-(
Za to po wyjściu z bloku, widząc mnie w oknie nie chciał wejść do auta dziadków... ciągle mnie wołał i nie mógł się ze mną rozstać... Jeszcze nie odjechał a ja umierałam już z tęsknoty...
Nie wiem jak to będzie jak pójdzie do zerówki, szkoły... Prawdą jest, że to matki bardziej przeżywają chwile kiedy dzieci idą do przedszkola, szkoły. Bardziej boją się tego "rozstania" niż same dzieci...